Sunday, January 27, 2013

Weekend spod igły

...

Andrea: Wiesz Anne, nie chcę się skarżyć, ale... niezbyt komfortowo czuję się... eee, no wiesz... bez spodni. To trwa już drugi dzień!
Ja: Do jutra powinnam skończyć i koniec z przymiarkami, obiecuję. Joyce! Założyłaś już sweter?

Joyce: Chętniej założyłabym z powrotem moje włosy.
Ja: Przepraszam was dziewczyny. Większość pójdzie na sprzedaż, dlatego szyję więcej niż po jednej sztuce.

Jackie: Oh god -_-* ... Mówię w innym języku, czy jak? Koniecznie muszę powtarzać tę samą kwestię po raz NieWiemKtóryLiczbyJużMiZbrzydły?

Jackie: Nie zgadzam się na żadną sprzedaż! Widzisz tę twarz? To obraz haniebnego zaniedbania!
Joyce: Znowu włączył się tryb marudy, hę?

Jackie: Cicho, ja teraz mówię! Pamiętasz, jak kilka dni temu zostawiłaś mnie biedną, osamotnioną w domu, bo okazało się, że z ciepłych, wyjściowych rzeczy posiadam tylko czapkę?!
Ja: Jasne, a Zoe i Andrea to powietrze?

Andrea: Przecież mogłaś mi powiedzieć. Bez problemu pożyczyłabym ci resztę ubrań.

Jackie: Tak, pewnie, oczywiście, mogłabym. Tylko, że po wszystkim musiałabym zwrócić! Tu chodzi o istotę posiadania!

Andrea: Przynajmniej nie rozpaczałabyś z nudów, siedząc cały dzień na kanapie przed telewizorem.
Jackie: Jeszcze nic nie kapujesz? Nie! Pewnych reguł nie można ot tak, sobie łamać.

Andrea: Ahaa, i dlatego masz na sobie bluzkę Zoe?
Jackie: Co? Rany! Przestań podważać moją... 

ŁUUUP

Andrea: Chwila! Coś słyszałam.
Jackie: Ehem, za tobą.

Andrea: Joyce! Nic ci nie jest?!
*przeciągłe jęki*

Jackie: Widzisz? Potraktuj to jako ostrzeżenie! Albo opamiętasz się i w końcu dostanę jakieś nowe ubrania, albo spadasz!

...


Taak, może lepiej na tym zakończmy ;D

Monday, January 21, 2013

Odmieniona Zoe


Zapragnęłam zmian i zmiany dokonałam! ;D Na celowniku umieściłam plastiki, jako alternatywę BJD. Panowie chwilowo poszli w odstawkę, do momentu nadejścia wiosny, a wraz z nią ciepłego powiewu wiatru, dzięki któremu będę mogła wyjść na świeże powietrze i do woli spryskiwać ich łebki clearem (sprey ten strasznie śmierdzi, użycie go w zamkniętym pomieszczeniu byłoby dość kiepskim pomysłem). Stwierdziłam, że obaj potrzebują jakiegokolwiek (Jude), nowego (Gabi) makijażu ;3

Tak więc, ostateczny strzał padł w stronę Zoe.

Przeszczep wiga i akrylowe oczęta zmieniły ją nie do poznania! Niemal odnoszę wrażenie, jakby w mojej kolekcji znalazła się nowa lalka XD
Jeszcze nie wiem, czy zostanie taka na dłużej, bardzo prawdopodobne, że wrócę do jej poprzedniego image'u, chociaż równie możliwą opcją jest kontynuacja dalszego kreowania wizerunku.

(Btw, pytacie, czy sama szyję dla swoich lalek? Tak, te części garderoby, które nie są stockiem, zostały uszyte przeze mnie.)







Aktualnie pogoda jest czystym koszmarem, pomijając mróz panujący na zewnątrz, z okien sączy się szara, mdła poświata, utrudniająca pracę sprzętu fotograficznego. Niemniej jednak, liczyłam na to, że parapetowe warunki choć trochę ją "rozpromienią". Niestety, w tej kwestii również muszę poczekać do wiosny ;D




Bye!

EDIT: okulary - http://crobidoll.com

Sunday, January 13, 2013

First make-up


Ponad tydzień temu, wygrzebałam z szafy daaawno już zapomnianą żywiczną główkę od Elfdoll (kupioną jakoś rok wstecz ;D) i pomimo wieczorowej pory, nieodpowiedniej do tego typu działań, dałam się ponieść nagłemu impulsowi, nakłaniającego do spróbowania swoich sił w lalkowym mejkapie.

Po odłożeniu na bok wszystkich pędzli i kredek, udokumentowałam efekty swojej niebywale ochoczo podjętej pracy ^^



Na drugi dzień, z samego rana, cyknęłam jeszcze dwa zdjęcia, aby przybliżyć makijaż w świetle dziennym.




Nie jest idealny, mam mu całkiem sporo do zarzucenia, ale kto powiedział, że już za pierwszym razem musi powstać arcydzieło na miarę "Mona Lisy"?
A Wy, co myślicie?
Jest tragicznie, czy jakoś ujdzie w tłoku? ;))

Pozdrawiam serdecznie!
Anne

Saturday, January 12, 2013

Śnieg - Reaktywacja


Nie powiem, abym była jakoś szczególnie zachwycona pojawieniem się śniegu, jednak dzięki niemu zyskałam świetne tło do zdjęć z moją nową panną ^^
Dzień był przeraźliwie mroźny, do domu wróciłam przemoczona, niemal bez czucia w palcach oraz z osiągniętym limitem wychodzenia na dwór z aparatem. Odnowę chęci opuszczenia czterech ścian, szacuję gdzieś na okolice wiosny.

Tak więc, przedarłszy się pod zaśnieżonymi krzewami i choinkami, śpiewając pod nosem "Jade ulicom" by król Julian ft. Mort, powstały takie oto zdjęcia:

Enjoy! ;3














Nie mogę napatrzeć się na tę cudowną twarzyczkę, dlatego cały czas trzymam Andreę na widoku. Któregoś wieczoru, aby nie czuła się samotnie, a również w celach zapoznawczych, dołączyły do zajmowanego przez nią miejsca na parapecie pozostałe dalki ;D

Aww *.*, każda z osobna jest przeurocza, zatem w połączeniu następuje intensyfikacja słodkości, dając mega uroczą uber-słodycz!



I na koniec Jude, mój cud-chłopak, żywiczny ideał - Soom Dia boy.

    




Nie sądzę, aby w najbliższym czasie, ponownie pojawił się na blogu. Powód?
Po pierwsze primo: nie ma makijażu (wieecie?.. ;D), docelowej peruki, oczu, ubrań, wiele rzeczy Gabiego niestety na niego nie wchodzi.
Po drugie primo: źle go zrestringowałam, teraz jakkolwiek chcę go ustawić, tors za każdym razem leci do tyłu; niemniej, nie mam zbytniej ochoty do ponowienia tegoż zabiegu (kto restringował BJD, zna ten koszmar) XD

Gdybym miała w zwyczaju sporządzanie listy postanowień na nowy rok, niewątpliwie jednym z punktów byłoby - "Jak najszybciej uporać się z wszelkimi zaległościami".

Tylko, co by to dało...
... ;))

Friday, January 04, 2013

Nowa lokatorka


Tak właśnie, dzisiejszego południa, zjawił się listonosz z moim ostatnim świątecznym prezentem, który trochę odwlekł się w czasie.
Jednak najważniejsze, że paczka szczęśliwie trafiła w miejsce swojego przeznaczenia, a w niej - Dal Drta, którą już tydzień temu ochrzciłam imieniem Andrea i uroczym zdrobnieniem Andi ^^
Zapraszam więc na post, dokumentujący operację: Box Opening.

Zacznijmy od kartonu. Tuż po otworzeniu moim oczom ukazała się, standardowo, folia bąbelkowa ;D



Szybko wypatroszyłam środek, znajdując obitsu, parę akcesoriów oraz mumię (z tej racji, że kupiłam ją w używanej kondycji, bez pudełka i stojaka).



Po wyswobodzeniu z folii, od razu dostrzegłam pierwszy pozytyw - całkiem dobrej jakości wig, chyba nawet lepszy niż stockowa peruka Dal Phoebe. Jest mięciutki i nie świeci się przesadnie "niezdrowym" blaskiem.
Ubranko jest w stanie idealnym, zresztą jak cała lalka, no, poza drobną usterką, która dotknęła rzęsy - powyginały się na boki, w wyniku ściśnięcia folią. Mam nadzieję, że zalotka w zupełności sobie z tym poradzi.





Razem z Andreą przywędrowała do mnie zabawna laleczka voodoo. Myślę, że Zoe chętnie ją przygarnie, zapewni mnóstwo czułości, będzie tulić, ściskać i nazwie Jack ;P



Torebka jest świetna, od dawna dziewczyny zamęczały mnie o zakup chociaż jednej ^^



W sprawie butów - zupełnie nie spodziewałam się, że będą... tak dziwne. Z reguły, zbyt uważnie nie przyglądam się lalkowemu obuwiu, dlatego zdziwiły mnie dość pokaźnych rozmiarów koturny, wyglądające niemal jak płozy, przez co całość do złudzenia przypomina sanki. O, na zdjęciu jest i atrapa śniegu XD



Teraz, już tylko wystarczy założyć obitsu, uszyć kilka nowych ubrań i możecie spodziewać się masy zdjęć. O ile słońce, w końcu raczy wyjść zza chmur.

Uciekam dalej zachwycać się nową panną *.*
Ciao!