Zauważyłam, że coraz częściej dopada mnie "załamanie hobbystyczne", lalki zaczynają przytłaczać mnie swoją obecnością, przestaję widzieć jakikolwiek sens w tym, co robię i odnoszę wrażenie, że najlepszym wyjściem z tego impasu byłoby pozbycie się wszystkiego, co się z nim wiąże.
Okropnie czuję się z tymi myślami, dlatego najbezpieczniejszym i najskuteczniejszym sposobem na ochłonięcie jest odizolowanie się od czynnika problemu.
Taka przerwa trwa parę dni, innym razem parę tygodni i przeważnie kończy się na pochwyceniu jednej z moich lalek, i próbie wydobycia z niej innego oblicza.
Tym razem pomęczyłam trochę moją Phoebe; zaczęły chodzić mi po głowie czarne chipy, pasujące idealnie dla tego modelu ;3
Powiem tyle - Andrea na próżno może dopominać się o odzyskanie swojego mechanizmu ocznego XD
(Jeśli chodzi o blond perukę - ta bezsprzecznie powędruje z powrotem do pudła. Bez czerwonych włosów to już nie ta sama Jackie. Niemniej, przeeeeeurocza ^.^)
Taak, teraz przydałaby się jakaś diorama bądź pokoik, aby to wszystko (łącznie z lalkami) znalazło swoje miejsce prezentacji podczas fotografowania ;D
Pozdrawiam serdecznie,
Anne